26 czerwca 2018, 08:56
Autor: Anna Cymer
czytano: 45146 razy

Sally Mann - matka, fotografka, gorszycielka?

Sally Mann - matka, fotografka, gorszycielka?

Sally Mann jest sławna głównie dzięki fotografiom, jakie przez lata robiła swoim dzieciom. To zdjęcia piękne, ale jednocześnie bardzo kontrowersyjne.

Sally Mann urodziła się w 1951 roku, w Lexington, w stanie Virginia. Zaczęła robić zdjęcia już na studiach, a gdy skończyła naukę została etatowym fotografem na Uniwersytecie w swoim rodzinnym mieście. Poza dyplomem, fotografka ma na koncie wiele kursów – m.in. słynne Ansel Adams Yosemite Workshop (warsztaty organizowane w ulubionej miejscowości Ansela Adamsa, uczące jego techniki - m.in. systemu strefowego - i jego spojrzenia na fotografię). W latach 70. Sally Mann zdobyła wiele nagród za swoje zdjęcia, ma na koncie też m.in. stypendium Fundacji Guggenheima.

Sally Mann fotografka gorszycielka matka

Fot. Sally Mann, źródło: http://www.art-forum.org/z_Mann/gallery.htm

 

Co ciekawe, wszystkie te nagrody fotografka zdobyła nie oddalając się zbyt od swojego miejsca zamieszkania – najchętniej fotografowała rodzinną Virginię i pobliskie góry Blue Ridge (część masywu Appalachów). W swoim mieście była znana także dzięki dobremu pochodzeniu – matka Mann prowadziła księgarnię na lokalnym uniwersytecie, ojciec był najbardziej znanym w okolicy lekarzem.

Lata 70. w karierze Sally Mann to okres poszukiwań i nauki – jej wczesne zdjęcia były dobre i podobały się, ale z drugiej strony nie wyróżniały się niczym szczególnym. Dopiero w latach 80. fotografka znalazła temat, który przyniósł jej sławę, ale też wiele głosów krytycznych.

Przez 10 lat Mann fotografowała swoje dzieci - Jessie, Emmetta i Virginię.

I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie forma, jaką fotografka wybrała dla swoich prac. Na zdjęciach jej dzieci są zazwyczaj nagie, ale też nierzadko upozowane "na dorosłych" – noszą makijaż i biżuterię, na jednym kilkuletnia dziewczynka trzyma nawet papierosa.

Pozy, w jakich Mann fotografowała swoje dzieci były co najmniej dwuznaczne, a często wprost bardzo erotyczne. Te wszystkie cechy spowodowały, że często zdjęcia Mann są krytykowane – jako zbyt wyuzdane, niepokojąco erotyczne, niestosowne, zbyt odważne, niebezpiecznie zbliżające się do granicy z pedofilią. Taka jest opinia krytyków. Ale mimo wszystko są oni w mniejszości – badaczom i znawcom fotografii te zdjęcia mówią coś zupełnie innego.

Zdjęcia Sally Mann już na pierwszy rzut oka uderzają niezwykłym nastrojem i pokazują, jak doskonale fotografka rozumie i "czuje" swoich modeli. To nie są tylko zdjęcia dzieci – tchnie z nich ponadczasowe zrozumienie dla "kwintesencji dzieciństwa". Nastrój tych zdjęć rzeczywiście wywołuje pewien niepokój, ale czy dzieciństwo nie jest pasmem tajemniczych odkryć i spotkań oko w oko z wielkimi niewiadomymi?

Mann doskonale – choć rzeczywiście w dość odważny sposób – udało się pokazać proces kształtowania się małego człowieka, w który przecież na stałe jest wpisane naśladowanie dorosłych. Podobnie z nagością – dzieci rozumieją ją zupełnie inaczej niż dorośli, nie wstydzą się i nie widzą erotycznych podtekstów, dlaczego więc autorka nie miałaby tego pokazać?

Czerń i biel zdjęć Mann doskonale łączy się z tematem zdjęć – brak koloru odrywa je od kontekstu "tu i teraz", przez co nie rozumie się tych zdjęć jako banalnej kroniki dorastania dzieci, a dostrzega się ten ponadczasowy wymiar.

Gdy dzieci dorosły, Sally Mann zmieniła swoje fotograficzne zainteresowania. W tej chwili – nadal nie ruszając się z rodzinnej Virginii – fotografuje pejzaże. Znów nie są to jednak zwykłe zdjęcia.
 

Sally Mann fotografka gorszycielka matka

Fot. Sally Mann, źródło: http://www.pbs.org/art21/artists/mann/

 

Fotografka posługuje się starym, dość dziwnym aparatem, w którym obiektyw jest uszkodzony, a jako przesłona służy ręka fotografa. Ta zupełnie dziś szokująca niedoskonałość techniczna wywołuje wrażenie, że oglądane fotografie powstały w XIX wieku. Mann dodatkowo tonuje je, nie używa jednak do tego nowoczesnych preparatów, a np. herbaty. Jak sama mówi, w ten daleki od XXI-wiecznej technologii sposób pracy chce uchwycić "ducha głębokiego Południa" – jego wewnętrzną "ideę", to, czego na pierwszy rzut oka nie widać, co może umknąć nieuważnemu widzowi.

Tak jak kiedyś Mann szukała "ducha dzieciństwa", tak dziś szuka go w pejzażach swoich rodzinnych stron.

 



www.swiatobrazu.pl