Kurs fotografii dla początkujących - skalowanie i kadrowanie w programach do obróbki zdjęć

Kurs fotografii dla początkujących - skalowanie i kadrowanie w programach do obróbki zdjęć

We wcześniejszych kilkunastu lekcjach przedstawiliśmy podstawy fotografii - omówiliśmy rolę światła w fotografii, zagadnienia związane z ekspozycją, kompozycją i perspektywą - Kończymy tę serię lekcji wstępem do cyfrowej obróbki zdjęć - przedstawieniem zagadnienia skalowania i kadrowania w programach wchodzących w skład cyfrowej ciemni, z którą każdy fotograf powinien dla siebie stworzyć i się z nią zaprzyjaźnić.



 

 

Skalowanie - po co w ogóle to robić?

Postęp technologiczny jest wspaniałą rzeczą, ale ma też swoje mroczne strony. Nieprzyjemnym efektem ubocznym wzrostu rozdzielczości matryc w aparatach cyfrowych jest ogromny rozmiar zdjęć, z jakim musimy się zmagać, gdy już zgramy je z karty pamięci aparatu i zakończymy obróbkę. Plik JPEG zapisany przez 24-megapikselowy aparat cyfrowy ma wymiary 6000×4000 pikseli i objętość około 10-14 megabajtów. A więc sto takich zdjęć to już ponad gigabajt. A ile zdjęć potrafimy zrobić podczas dwutygodniowych wakacji, lub ciekawej imprezy plenerowej...?

Niewielki, bo liczący "zaledwie" 78 zdjęć fotoreportaż z imprezy urodzinowej własnego dziecka potrafi zająć nieco ponad gigabajt przestrzeni dyskowej. Nawet jeżeli zastąpi się pliki RAW nieco mniejszymi JPEGami (średnio 7,5 megabajta na zdjęcie, zamiast 15), to objętość 600 megabajtów nadal będzie imponująca, jak na jedną niewielką sesję. Tymczasem mały folder zawierający 9 najbardziej udanych zdjęć z tego zbioru, przeskalowanych po zakończonej obróbce do rozmiarów "internetowych" to już niecałe 6 megabajtów – objętość żadnej fotografii o rozdzielczości 1600×1200 pikseli nie przekracza tu 750 kilobajtów.

Prawda jest taka, że gdy już zakończymy obróbkę naszych fotografii, to tak wielkie pliki nie są nam potrzebne, a wręcz utrudniają życie. Zajmują miejsce na dysku twardym, kopiują się długo (a do sieci przesyłają jeszcze dłużej), a w skrajnych przypadkach nawet wyświetlają z opóźnieniem. O wiele zatem korzystniej zmniejszyć ich wymiary do takich, jakich potrzebujemy (często pliki takie są nawet 15-20x mniejsze), a wersje oryginalne zarchiwizować gdzieś poza komputerem.

Bezpłatny kurs fotograficzny on-line: Zrozumieć fotografię - Wprowadzenie

 

Skalowanie i kadrowanie w programach do obróbki zdjęć

 

 

Spis treści: 

Skalowanie zdjęcia - kiedy i dlaczego

Skalowanie - rozmiar zdjęcia

Wyostrzenie zdjęcia przy jego zmniejszaniu

Kadrowanie zdjęcia

Obracanie kadru a obracanie zdjęcia

Siatka kompozycyjna

Proporcje domyślne

 

 

Kiedy i do jakich rozmiarów

Skalowanie zdjęć jest czynnością wykonywaną na ogół pod koniec całego procesu edycyjnego. Z tego powodu większość nowoczesnych programów edycyjnych (m.in Photoshop CS, CC) umożliwia przeprowadzanie procesu skalowania w trakcie eksportu zdjęcia, czyli zapisu w postaci ostatecznej. Oczywiście typowe programy edycyjne, takie jak wspomniany PS CS/CC dysponują też osobną funkcją Resize (menu Obraz > Rozmiar obrazu) realizującą to polecenie na życzenie w dowolnym momencie. Jednak najczęściej trzymanie się zasady "zmiana rozmiaru na samym końcu" to optymalne rozwiązanie, zapewniające najlepszą możliwą jakość obrazu, ponieważ wszystkie poważniejsze czynności edycyjne najlepiej wykonywać na zdjęciu o pierwotnych rozmiarach.

Narzędzia do skalowania zawarte w bardziej zaawansowanych programach graficznych umożliwiają podanie docelowych wymiarów zdjęcia w bardzo dużym zakresie jednostek. Warto jednak pamiętać, że wszystko to jest i tak automatycznie przeliczane na piksele, więc jeżeli chcemy ustawić wymiary np. w centymetrach (na potrzeby papierowych odbitek), to niezbędne jest też zapewnienie właściwego przelicznika – rozdzielczości druku podawanej najczęściej w pikselach na cal.

A do jakich rozmiarów należy skalować zdjęcia? Wszystko zależy od tego, co chcemy z nimi zrobić. Jeżeli przygotowujemy zdjęcia do przeniesienia na papier (niezależnie od tego, czy odbitki drukujemy sami, czy też zlecamy ich wykonanie jakiemuś zakładowi), to ustalenie właściwych wymiarów docelowych zdjęcia wymaga znajomości dwóch parametrów: formatu papierowej odbitki oraz rozdzielczości druku podanej w dpi (skrót od Dots Per Inch – liczby punktów barwnych na cal), wynoszącej na ogół 300 (wyjątkiem są maszyny drukujące marki Epson, gdzie rozdzielczość ta wynosi 360 dpi). Jeżeli je znamy, to możemy wszystko obliczyć sami, korzystając z następującego wzoru:

Czyli na przykład dla odbitki formatu 30×20 cm i rozdzielczości 300 dpi będzie to 3543×2362 pikseli. Oczywiście najwygodniej jest nie liczyć takich rzeczy samodzielnie, lecz skorzystać z pomocy automatyki. Niektóre programy udostępniają takie narzędzia (np. Photoshop), podczas gdy inne aplikacje odpowiednie opcje, związane z ustalaniem rozdzielczości druku i wyostrzania (o tym za moment) zapewniają w module wykonywania odbitek. Ważne jest jednak, aby mieć pewność, że zdjęcie trafi do druku już odpowiednio przeskalowane i że nie będzie musiał się tym zajmować sterownik drukarki – on bowiem radzi sobie z tym zadaniem na ogół znacznie gorzej, niż człowiek.

Co jednak, jeśli wyjściowy rozmiar zdjęcia jest mniejszy od tego, który wymagany jest przez odbitkę o określonej rozdzielczości druku? Mamy wówczas dwa wyjścia: powiększyć lub zmniejszyć jeszcze bardziej, do najbliższej pełnej podwielokrotności rozdzielczości docelowej (czyli dla 300 dpi będzie to odpowiednio 150 lub 100 dpi, a dla 360 dpi – 180 lub 120 dpi). Przy czym warto pamiętać, że powiększanie sprawdzi się dobrze tylko wówczas, gdy strata do wymiarów docelowych będzie bardzo niewielka. Powyżej 200-250 pikseli znacznie lepszym pomysłem będzie skalowanie w dół, czyli zmniejszanie.

Większość nowoczesnych galerii internetowych i innych systemów mogących posłużyć do prezentacji zdjęć w Sieci oferuje atrakcyjne dla oka i wygodne w użyciu mechanizmy galerii. Prezentowane tam zdjęcia – zarówno w postaci miniatur, jak i fotografii pojedynczych – automatycznie dopasowują swoje rozmiary do wielkości okna przeglądarki WWW.

A co z publikacjami w Internecie? Tu sprawa jest znacznie prostsza. Przede wszystkim warto się zorientować, czy serwis, w którym publikujemy zdjęcie nie dysponuje dokumentacją z podanymi zalecanymi wymiarami wyświetlanych obrazów. Czasem trudno takie informacje znaleźć, a niekiedy też zmieniają się one z czasem, ale warto poszukać. Na przykład dla popularnego Facebooka zalecane maksymalne rozmiary zdjęć to na chwilę obecną 1200×1200 pikseli. Jeżeli natomiast nie dysponujemy takimi danymi, to warto zaprząc do pracy zdrowy rozsądek: najpopularniejszym formatem ekranu ciągle jeszcze jest FullHD, czyli 1920×1080 pikseli. Stopniowo popularność zdobywają standardy WQHD (2560×1440 pikseli) oraz UHD (3840×2160 pikseli, zwany popularnie, choć nie do końca poprawnie 4K).

Jednak nawet przeglądarka WWW działająca w trybie pełnoekranowym nie oddaje nam całej powierzchni ekranu na wyświetlanie strony, ponieważ część zużywają elementy jej własnego interfejsu i ramki okna, a także część elementy interfejsu systemu operacyjnego. W efekcie z przeglądarki wyświetlanej na całym ekranie o powierzchni 2560×1440 pikseli pozostaje nam mniej więcej 2530×1310 pikseli. A kto powiedział, że przeglądarka internetowa ma działać w trybie pełnoekranowym? Przecież dla wielu osób jest to niewygodne! Można więc śmiało założyć, że nawet na całkiem dużym ekranie widać fragment strony wysoki na 900-1100 pikseli. I tyle właśnie warto przyjąć za bazę do dalszych prac. Jeżeli natomiast przygotowujemy fotografie do samodzielnej prezentacji (np. w charakterze pokazu slajdów), to tutaj taką bazą będzie po prostu rozdzielczość urządzenia wyświetlającego: telewizora, rzutnika lub monitora.

Skalując zdjęcie nie zapomnij o zachowaniu pierwotnych proporcji jego długości boków. W programach zaprojektowanych z myślą o fotografach kwestia ta najczęściej rozwiązywana jest za nas: po prostu skalowanie bez zachowania oryginalnego kształtu kadru jest niemożliwe (ten ostatni można co najwyżej zmienić podczas kadrowania – o tym jednak już na następnej stronie). Jednak w aplikacjach nie do tego stopnia wyspecjalizowanych, a więc po prostu w edytorach graficznych odznaczenie jednej opcji lub ikony najczęściej wystarczy do tego, żeby możliwe stało się ustawienie zupełnie dowolnych długości boków kadru. Efekty są na ogół opłakane.

Oczywiście warto się też zastanowić, co będzie, jeśli jednak fotografia nie zmieści się komuś w oknie przeglądarki. To już zależy od samego miejsca, w którym zamierzamy opublikować zdjęcie – i jeszcze czasem, choć już znacznie rzadziej, od ustawień przeglądarki oglądającego. Możliwości są dwie: albo zdjęcie zostanie automatycznie przeskalowane, tak aby zmieściło się całe w oknie przeglądarki, albo też oglądający zobaczy tylko fragment i zmuszony zostanie do przewijania. Z punktu widzenia odbiorcy ta druga sytuacja jest mniej korzystna i dlatego warto również pod tym kątem dokonać właściwego wyboru miejsca, które stanie się naszą internetową galerią.

 

Cyfrowa obróbka zdjęć
 

dla początkujących

 

 

zobacz szczegóły >>>

 

Zmniejszasz? To pamiętaj o wyostrzeniu

No dobrze, mamy już zdjęcie o rozmiarach docelowych. Czy powinniśmy zapisać je w pliku i skierować do publikacji lub wydrukować? Nie – została nam do wykonania jeszcze jedna czynność: takie przeskalowane zdjęcie należy wyostrzyć, jeśli sam algorytm skalujący nie zrobił tego za nas (a najczęściej nie robi). Wszystko przez to, że w trakcie skalowania zdjęcia dochodzi do tzw. resamplingu, czyli ponownego próbkowania zawartości obrazu – tak, aby algorytm skalujący odwzorował poddawany obróbce obraz możliwie jak najwierniej i bez rozmaitych artefaktów, takich jak "schodki" widoczne na krawędziach kontrastowych linii ukośnych (schodki takie pojawiają się po przeprowadzeniu skalowania bardziej prymitywnymi metodami). Efektem ubocznym procesu resamplingu jest spadek poziomu kontrastu lokalnego na zdjęciu, a w konsekwencji zauważalne "zmiękczenie" fotografii i utrata widoczności drobnych detali. Na szczęście proces ten jest do pewnego stopnia odwracalny.

Fotografia po zmniejszeniu wydaje się bardziej miękka, a nawet rozmyta. Należy przeprowadzić proces wyostrzenia – najlepiej którymś z bardziej zaawansowanych narzędzi, takich jak Maska wyostrzająca, czy Inteligentne wyostrzenie dostępne w Photoshopie CS/CC. Trzeba tylko uważać, aby nie przesadzić z intensywnością wyostrzania, ponieważ grozi to pojawieniem się artefaktów w postaci białych obwódek wokół kontrastowych krawędzi.

Aby odzyskać utracone detale, należy poddać zdjęcie operacji zwiększenia poziomu kontrastu lokalnego, zwanej potocznie wyostrzaniem. W przypadku wielu programów graficznych i ich narzędzi do skalowania możliwe jest przeprowadzenie wyostrzania automatycznie tuż po zmniejszeniu zdjęcia (w Photoshopie wystarczy w tym celu wybrać odpowiednią metodę ponownego próbkowania – zalecana to Dwusześcienna z wyostrzaniem), ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować wycisnąć z danego zdjęcia coś więcej – najczęściej się to udaje. Nie ma niestety jednej uniwersalnej metody na dobre wyostrzanie, choć w większości narzędzi służących do tego celu pojawiają się przynajmniej dwa wspólne parametry: Promień (Radius) i Wartość (Amount) i tutaj dobrym punktem wyjścia może być układ Promień = 1 piksel i Wartość = 100%. Następnie stopniowo zwiększamy ten drugi parametr, obserwując zmiany wyglądu zdjęcia w oknie podglądu (należy wybrać jakiś fragment obfitujący w drobne, kontrastowe detale i koniecznie ustawić powiększenie widoku na 100% – tu się szczególnie przydaje ekran o wysokiej rozdzielczości i dużej powierzchni roboczej). Gdy zauważymy pojawianie się wokół tych detali białych artefaktów (tzw. efekt halo), należy minimalnie zmniejszyć parametr Wartość lub Promień tak, aby artefakty te zniknęły. Tak wyostrzony obraz na pewno okaże się bardziej atrakcyjny dla oka, niż zdjęcie nie poddane żadnemu wyostrzeniu.

Po co to wszystko?

Oczywiście ktoś może w tym momencie zadać pytanie: "No w porządku, ale dlaczego to wszystko jest takie ważne? Czy automatyka oprogramowania drukarki, fotolabu lub strony na której publikujemy zdjęcia nie robi tego samego za nas?" Naturalnie, najczęściej tak właśnie robi. Z tym, że najczęściej robi to źle, co objawia się zbyt agresywną kompresją zdjęcia (i występowaniem wad zwanych artefaktami lub makroblokami) lub niedostatecznym wyostrzeniem zdjęcia (bądź w ogóle brakiem wyostrzenia), co z kolei owocuje gorszą rozpoznawalnością drobnych detali, niż byłoby to możliwe. I nic w tym dziwnego: algorytm komputerowy nie potrafi na ogół ocenić efektów własnego działania, więc musi działać asekuracyjnie. My możemy eksperymentować i analizować wyniki, przez co zdjęcia na ekranie komputera i papierowe odbitki będą w rezultacie wyglądały znacznie lepiej. I o to w tym wszystkim chodzi.

Kadrowanie

Z kadrowaniem (rozumianym jako czynność przeprowadzana na komputerze, na etapie obróbki gotowych zdjęć) jest nieco inaczej, niż ze skalowaniem. Przede wszystkim najczęściej przeprowadza się je na samym początku obróbki. Po drugie, czynność ta wchodzi już w zakres zabiegów korygujących zdjęcie – choć tych najbardziej podstawowych. Z tego powodu niektórzy fotografowie mogą się przed przeprowadzaniem takich korekt kompozycji zdjęcia wzbraniać, popełniając przy tym duży błąd.

Nie ma zdjęcia idealnego

...i nie chodzi tu nawet o tzw. wizje artystyczne, ale o najzwyczajniejsze drobiazgi. Po prostu kadr wyglądający po wykonaniu zdjęcia dokładnie tak, jak planował to jego twórca jest zjawiskiem rzadszym od jednorożca. Przyczyn jest mnóstwo: podczas fotografowania łatwo popełnić drobne błędy, których się nie zauważa z powodu pośpiechu lub niewielkich rozmiarów wizjera/wyświetlacza, wizjer może nie obejmować całej powierzchni kadru (częsty problem, szczególnie w amatorskich lustrzankach), może zdarzyć się niezbyt idealne wypoziomowanie aparatu czy obecność jakiegoś elementu psującego kompozycję u góry, dołu lub z boku kadru, itd. No i oczywiście występują błędy typowo kompozycyjne – bo kto z nas ich nie popełnia? Odpowiednio kadrując fotografię poradzimy sobie z tymi problemami tak samo, jak robili to fotografowie wykorzystujący techniki tradycyjne. Tyle tylko, że oni robili to powiększalnikiem i nożyczkami, a my skorzystamy z komputera.

Choć narzędzie do zaznaczania prostokątnego (z lewej) dostępne w Photoshopie można bez większych problemów wykorzystać również do kadrowania, to w rzeczywistości jest to metoda niezbyt intuicyjna. Dawno, dawno temu stosowało się ją dlatego, że innych metod po prostu nie było, albo były niedopracowane. Teraz nie ma już takiej potrzeby. Dedykowane narzędzie do kadrowania (z prawej) jest znacznie bardziej rozwinięte.

W typowych programach graficznych kadrowanie można przeprowadzać na dwa sposoby: przycinając zdjęcie za pomocą odpowiedniego narzędzia (w Photoshopie CS/CC nazywa się ono po prostu Kadrowanie) oraz stosując narzędzie zaznaczania prostokątnego. W tym drugim przypadku zaznaczony fragment można również przyciąć (w Photoshopie jest to opcja w menu Obraz > Kadruj), albo skopiować zawartość zaznaczenia i wkleić jako zupełnie nowy obraz. Jednak z uwagi na ewolucję dedykowanych narzędzi do kadrowania, jaka nastąpiła w ostatnich latach (co ciekawe – dokonana została ewidentnie pod potrzeby fotografów, o czym za chwilę) znacznie wygodniej jest używać właśnie ich. Opcje zaznaczania warto pozostawić jako narzędzie pomocnicze, znajdujące zastosowanie przy tworzeniu kolaży i innych bardziej złożonych projektów.

W zakres procesu kadrowania wchodzi też obracanie zdjęcia, przy czym niewielkie korekty w tym zakresie często bywają określane mianem "prostowania" (taką nazwę nosi nawet niepozorna, ale bardzo przydatna opcja dostępna jako wariant kadrowania w wielu edytorach graficznych i fotograficznych). Jest tak, ponieważ częstym błędem korygowanym poprzez obracanie jest niewielkie skrzywienie kadru w lewo lub w prawo – często na tyle małe, że niezauważane podczas wykonywania fotografii – w wyniku którego elementy kompozycji, które powinny być ewidentnie pionowe (np. drzewa, słupy, krawędzie budynków) i poziome (linia horyzontu, linia dachu, parkany) są wyraźnie przechylone, psując kompozycję.

Narzędzie do prostowania zdjęć dostępne jest w edytorach najczęściej pod postacią ikony przedstawiającej poziomnicę. Po jej wybraniu zadaniem użytkownika jest zaznaczenie prawidłowego przebiegu pionu lub poziomu (program na ogół sam rozpoznaje, o co nam chodziło) i dalsza korekta dokonywana jest automatycznie. (Fot. Jojo Nicdao / Flickr)

Warto pamiętać, że efektem ubocznym zarówno zwykłego kadrowania, jak i obracania kadru jest strata pewnych fragmentów zdjęcia – odpowiednio krawędzi lub narożników. W przypadku obracania i prostowania ciasno skomponowanych kadrów może być to bardzo kłopotliwe i psuć misterną kompozycję. Nie ma jednak na to żadnej rady, poza skorzystaniem z póki co rzadko spotykanej funkcji zawartej m.in. w najnowszej wersji Photoshopa CC: Kadrowania z uwzględnieniem zawartości. Zawarte w niej misterne algorytmy starają się odtworzyć brakujące fragmenty obrazu poprzez subtelne modyfikacje zawartości całego zdjęcia. I rzeczywiście, niekiedy przynosi to znakomite rezultaty. Trzeba jednak pamiętać, że tego typu rozwiązania są nadal w znacznej mierze eksperymentalne i że przede wszystkim mają one na celu uzyskać coś z niczego. A to już znacznie wykracza poza prosty retusz.

Dwie szkoły - obracanie kadru, a obracanie zdjęcia

Przez wiele lat fotograf, który chciał w dowolnym programie graficznym obrócić czy choćby trochę wyprostować zdjęcie, w rzeczywistości na ekranie komputera obracał ramkę wyznaczającą granice kadru. Podejście to zostało tradycyjnie przejęte z programów do tworzenia i obróbki grafiki rastrowej, z których wywodzą się wszystkie zaawansowane edytory graficzne, w tym Photoshop. Dopiero na przełomie lat 2005 i 2006, kiedy to światło dzienne ujrzały pierwsze wersje takich aplikacji fotograficznych jak Adobe Lightroom oraz Apple Aperture, przypomniano sobie, że takie rozwiązanie nie jest naturalne dla fotografa, którego w każdej chwili najbardziej przecież interesuje efekt końcowy.

W aktualnej wersji Photoshopa narzędzie do kadrowania i obracania zdjęć może działać dwojako. Pierwszy, domyślny tryb to tryb nowy, w którym ramka kadrowania stanowi zawsze centralną część obszaru roboczego, a pod nią przesuwa i obraca się zdjęcie. Drugi tryb, określany mianem "klasycznego" polega na unieruchomieniu zdjęcia i operowaniu ramką: zmienianiu jej kształtów, powiększania, zmniejszania, obracania. Różnica na pozór niewielka, w praktyce okazuje się kolosalna z uwagi na to, jak my, ludzie postrzegamy świat – w powiązaniu z postrzeganiem kierunków poziomego i pionowego. (Fot. Jojo Nicdao / Flickr)

Dlaczego to takie ważne? Otóż, jak się okazuje, wiele osób ma problemy z wyobrażeniem sobie ostatecznego wyglądu zdjęcia po przekadrowaniu, jeżeli na to zdjęcie nałożona jest tylko przekrzywiona ramka kompozycyjna. Poczucie pionu i poziomu podkreślone przez kształt ekranu monitora i wyświetlanych na nim paneli z narzędziami programu graficznego (również mających postać ułożonych pionowo i poziomo prostokątów) potrafią nas kompletnie zdominować, a wówczas ramka narzędzia Kadrowanie jest wówczas już tylko niewiele znaczącym przekrzywionym prostokątem.

Jeżeli jednak to ramkę unieruchomimy, a zaczniemy obracać, przesuwać, powiększać i zmniejszać znajdujące się na jej tle zdjęcie, to wówczas stanie się ona czymś w rodzaju okna, przez które widać wyraźnie, jak będzie wyglądało zdjęcie w postaci końcowej - niezależnie od tego, o jak duży kąt je obrócimy. W tym względzie cały proces będzie całkiem wiernie przypominał kadrowanie w tradycyjnej ciemni na powiększalniku.

Siatka kompozycyjna pomaga, ale nie należy się od niej uzależniać

Narzędzia do kadrowania w rozbudowanych programach graficznych i edytorach zdjęć często wyposażone są w jeszcze jeden element, który bardzo pomaga w "dopieszczaniu" kompozycji zdjęcia. Dotyczy to szczególnie początkujących fotografów. Chodzi o siatkę kompozycyjną, czyli układ linii w obrębie pola kadru wyznaczającego tzw. mocne punkty obrazu – obszary, w których zgodnie z rozmaitymi regułami kompozycji warto umieścić istotny element kompozycji fotograficznej.

Kompozycyjna reguła trójpodziału jest łatwa do zapamiętania i stosowania nawet bez widocznej w obiektywie czy na ekranie monitora siatki. Jest również niestety dość ograna i nudna. Znacznie lepiej próbować wykorzystywać inne metody kompozycyjne, choćby takie jak Złoty Podział, gdzie mocne punkty sceny znajdują się znacznie bliżej siebie. W wielu przypadkach takie kompozycje w praktyce okazują się dużo bardziej dynamiczne, niż te oparte na trójpodziale.

Liczba i poziom rozbudowania tych siatek oraz sama ich dostępność zależy od używanej przez nas aplikacji. W najprostszej wersji prawie zawsze występują najbardziej znana siatka trójpodziału oraz użyteczna w fotografii architektonicznej (pomaga upewnić się, czy budynki stoją idealnie pionowo) gęsta siatka geometryczna. W bardziej zaawansowanych programach można liczyć na siatki złotego podziału, czteropodziału, podziału skośnego, diagonalnego, a nawet Złotą Spiralę.

To, z której siatki skorzystamy i czy w ogóle skorzystamy, zależy tylko i wyłącznie od nas. Programy je udostępniające pozwalają te siatki zmieniać, wyłączać, a w niektórych przypadkach również nieco przekonfigurować. Warto jednak pamiętać, że taka pomoc nie powinna być traktowana jak forma żelaznych reguł, których należy bezwzględnie przestrzegać. Schematy kompozycyjne oparte na mocnych liniach i punktach kadru są tak naprawdę sugestiami – wytycznymi, którymi czasem warto się kierować, a kiedy indziej nie.

Nie bądź niewolnikiem domyślnych proporcji!

Wielu fotografów łapie się na tym, że dokonując drobnych korekt i bardziej radykalnych zmian kompozycji gotowego zdjęcia, jednocześnie wzbrania się przed modyfikowaniem oryginalnych proporcji boków kadru. Jeżeli zdjęcie zostało wykonane lustrzanką z matrycą o proporcjach 3:2, to najczęściej takie pozostaje. Jeżeli bezlusterkowcem należącym do systemu Mikro Cztery Trzecie, to proporcje wynoszą 4:3 również po zakończeniu obróbki. Jeżeli zaś fotograf zmienił w aparacie format na panoramiczno-filmowe 16:9, to i takie pozostawia do końca. Jest to zarówno zrozumiałe jak i kłopotliwe. Zrozumiałe, bo świadczy o tym, że autor zdjęcia wykonywał je z pewnym zamysłem i pragnie ten zamysł utrzymać. Kłopotliwe, bo ogranicza to jego kreatywność.

Umiejętna zmiana proporcji długości boków kadru często potrafi mieć dobroczynny wpływ na dobrze rokującą, ale jednak nie do końca udaną fotografię. Przykładowo, kadry o proporcjach 4:3 (typowe dla aparatów kompaktowych oraz systemów Four Thirds i Micro Four Thirds) niezbyt dobrze sprawdzają się w fotografii krajobrazowej. Przycięcie górnej lub dolnej części kadru, bądź nawet obu, może pozbawić zdjęcie najmniej interesujących elementów i znacząco wzmocnić jego dynamikę poprzez podkreślenie linii horyzontalnych.

Proporcje długości boków kadru nie są czymś narzuconym z góry – wiedzą o tym dobrze osoby, które miały okazję fotografować aparatami średnio- i wielkoformatowymi, gdzie ostateczny wygląd kadru ustalany był z reguły dopiero w ciemni. Zmieniając w niewielkim stopniu szerokość lub wysokość kadru (np. obcinając górę bądź dół zdjęcia) możemy uczynić kompozycję bardziej dynamiczną i interesującą – bo po co na przykład w zdjęciu krajobrazowym potrzebny jest duży obszar z niebem, na którym nie ma nawet jednej chmury i generalnie nic się ciekawego nie dzieje?

Albo np. taki kadr kwadratowy. Na chwilę obecną żaden aparat cyfrowy nie dysponuje matrycą w tym kształcie, a klatka typu 1:1 uzyskiwana jest w aparatach wyłącznie sztucznie, przez przycięcie obrazu. To samo można zrobić w programie graficznym, a dobrze pomyślana kompozycja kwadratowa jest czymś bardzo atrakcyjnym dla oczu. Wiedzą o tym choćby użytkownicy i miłośnicy Instagrama. Dlaczego więc ktoś, kto obrabia swoje zdjęcia zupełnie samodzielnie miałby się przed tym wzbraniać?


Bezpłatny kurs online dla początkujących - Zrozumieć fotografię - Wprowadzenie: W tej części wykorzystaliśmy materiały napisane na zamówienie www.swiatobrazu.pl. Autorem jest Pan Jarosław Zachwieja.


 

Abonament Zrozumieć fotografię

 

www.kursy.swiatobrazu.pl

 

Jeśli fotografowanie jest Twoją życiową pasją  - bez względu na to, czy jesteś początkującym, czy doświadczonym fotografem - nasze e-kursy dostępne w abonamencie zaspokoją Twój głód praktycznej wiedzy i wzmocnią Twoją kreatywność. W abonamencie otrzymujesz od razu na rok dostęp do osiemnastu e-kursów: 

 

Aparat fotograficzny w praktyce (bezpłatny) | Światło w fotografii Podstawy kompozycji w fotografii Fotografowanie przyrody | W kierunku lepszych zdjęć - wprowadzenie do fotografii cyfrowej | Cyfrowa obróbka zdjęć dla początkujących | Fotografowanie ruchu Fotografowanie produktów Fotografia studyjna dla początkujących Filmowanie aparatem cyfrowym | Cyfrowa ciemnia - Adobe Lightroom - Kurs rozszerzony | Fotograficzne błędy - sposoby eliminacji | E-szkoła portretu | Fotografia w praktyce - Akt | Trening fotograficzny | Fotograf i działalność gospodarcza | Wzory pism i umów dla fotografa z komentarzem | Jak bezpiecznie zarabiać na fotografii

 

Szczegóły i formularz zgłoszeniowy

 

 

Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl



Najnowsze fotografie

... ... Król Julian Rumianku czar Jego dostojność 1000038366.jpg W drodze