Epson L800 – test praktyczny | |||||||||||||
5 listopada 2012, 00:15 | |||||||||||||
Możliwość samodzielnego i nieskrępowanego wykonywania odbitek w formatach większych niż 15×10 cm w zaciszu własnej pracowni – taka perspektywa nęci każdego, kto rozważa zakup fotograficznej drukarki atramentowej. Niestety entuzjazm gaszą mocno wysokie koszty druku i perspektywa częstego kupowania wkładów atramentowych. Firma Epson znana z doskonałej jakości urządzeń drukujących, wielofunkcyjnych i skanerów wprowadziła do sprzedaży drukarkę, która ma szansę stać się skutecznym rozwiązaniem tych problemów – model L800. W naszej redakcji mieliśmy okazję sprawdzić to interesujące urządzenie w praktyce. Oto wyniki naszego testu. |
|||||||||||||
Dane techniczne i wygląd zewnętrzny
Nie ma się co łudzić: druk atramentowy nie jest najtańszą (i raczej nigdy nie będzie) techniką wykonywania odbitek zdjęć. Z drugiej strony mało który fotolab jest w stanie w przystępnej cenie zaoferować jakość odbitek i swobodę wyboru formatu równe temu, co daje dobrej jakości drukarka fotograficzna. W dodatku urządzenia te w sprawnych rękach – skalibrowane, odpowiednio ustawione, pracujące z odpowiednimi papierami i oryginalnymi tuszami – mają nad zakładami usługowymi jedną niezaprzeczalną zaletę: są w pełni przewidywalne w kwestii wierności kolorystyki i tonalności zdjęć. Dopiero to zaś czyni nasze starania związane z precyzyjną obróbką zdjęć naprawdę sensownymi.
Niestety, jak już wiemy, koszty eksploatacji drukarek fotograficznych są wysokie. Ceny tuszów nie są zachęcające, a w dodatku producenci wydają się bardzo starać, żebyśmy wymieniali je jak najczęściej, m.in. sukcesywnie obniżając ich objętość. Zapewne mało który użytkownik drukarki wie o tym, że w wymienianym "pustym" kartridżu jest całkiem sporo tuszu, aby wykonać jeszcze niejedną odbitkę – niestety ten nie mogąc zostać zużytkowany do końca jest marnowany. Z perspektywy ekonomii, ale również ochrony środowiska jest to bardzo paskudna świadomość. Co jako użytkownicy takich urządzeń możemy zrobić, aby obniżyć koszty? Możemy włączyć tryb ekonomiczny lub też zacząć korzystać z tanich zamienników oryginalnych tuszów, lecz obydwa te rozwiązania będą dla nas nie do zaakceptowania, jeżeli chcemy wykonywać wysokiej jakości i trwałe odbitki zdjęć. Doskonałym rozwiązaniem wydaje się zaopatrzenie w model wyposażony w system tzw. ciągłego podawania tuszu lub też przerobienie naszej drukarki na takowy system – to jednak jest już spory wydatek i z tego powodu polecany tylko osobom wykonującym naprawdę wiele wydruków. Czy jest jednak jakieś rozwiązanie pośrednie dostępne dla przeciętnego fotoamatora? Okazuje się, że tak. Zaproponowała je firma Epson, znany producent drukarek, wprowadzając do sprzedaży model oznaczony symbolem L800, który pod wieloma względami można określić mianem przełomowego.
Kilka suchych danych technicznych na początek
Jeżeli nie skupić uwagi na dość nowatorskich rozwiązaniach w kwestii zasilania, to Epson L800 okazuje się całkiem typową drukarką fotograficzną formatu A4. Pracuje ona w układzie sześciobarwnym, czyli CMYK plus klasycznie w przypadku tego typu urządzeń zasobniki z barwnikami Light Cyan i Light Magenta. Producent podaje maksymalną rozdzielczość druku jako 5760×1440 DPI, co nie dziwi, jako że bazową (sprzętową) rozdzielczością druku w urządzeniach firmy Epson jest nie 300, lecz 360 DPI. Minimalna wielkość pojedynczych kropel tuszu szacowana jest na 1,5 piktolitra.
Drukarka obsługuje nośniki formatu A4 lub mniejsze, a także drukuje na przystosowanych do tego płytach CD/DVD (jest zaopatrzona w stosowną przystawkę). Komunikacja z komputerem odbywa się wyłącznie za pośrednictwem interfejsu USB, którego to kabla (a jakże!) producent nie dostarcza. Naprawdę, wypadałoby zmienić wreszcie ten dziwaczny zwyczaj rodem z czasów, gdy drukarki łączyły się z komputerami za pośrednictwem złączy LPT i USB – nie uważacie, Panowie i Panie producenci? Rozmiary drukarki nie należą do małych – 537×289×188 mm w przypadku urządzenia formatu A4 trudno nazwać kompaktowymi, podobnie jak wagę (6,2 kg bez systemu zasilającego tuszem). [kn_advert] Co jest w tym sprzęcie takiego niezwykłego?
Najważniejszym elementem testowanej drukarki jest jednak mechanizm jej zasilania tuszami. Jak już wspomnieliśmy na wstępie, system ten stanowi coś w rodzaju rozwiązania pośredniego pomiędzy systemem tradycyjnym, opartym na kartridżach a systemami zasilania ciągłego. Dlaczego? Już wyjaśniamy.
Pojemniki na tusz w przypadku testowanej drukarki nie znajdują się (jak w przypadku rozwiązań tradycyjnych) na ruchomej głowicy, lecz w zlokalizowanej obok drukarki przystawce. Choć jest ona na stałe połączona z resztą urządzenia za pomocą systemu wężyków dostarczających tusz, to jednak można ją odczepić i otwartą ułożyć na boku, aby w tym celu uzupełnić atrament dostarczany nabywcy w butelkach.
Tak! Zamiast wymieniać kartridże na nowe po prostu dolewamy do zbiorniczków tuszu. Tym samym mamy pewność, że jest on wykorzystywany lepiej (nie dochodzi do sytuacji, w której wyrzucamy pojemnik częściowo jeszcze pełny tylko, dlatego że sterownik drukarki oszacował, że tusz powinien się nam już skończyć – z reguły zresztą błędnie), a ponadto dzięki półprzezroczystej, mlecznej ściance urządzenia widzimy doskonale, kiedy i do którego zbiorniczka przydałoby się dolać kroplę lub dwie.
Instalacja i użytkowanie Jak się przeciętnemu fotoamatorowi korzysta z takiej drukarki? Bardzo przyjemnie i wygodnie, o ile tylko pamięta on o przestrzeganiu pewnych ważnych zasad. Bez tego łatwo jest o poważne problemy, z poważnym uszkodzeniem sprzętu włącznie.
Podłączanie i obsługa – wszystko normalnie i bezproblemowo
Instalacja drukarki ma charakter zupełnie bezobsługowy. Podobnie jak w dziewięćdziesięciu pięciu procentach przypadków sprowadza się ona do zainstalowania sterowników urządzenia (nie ma tu żadnej filozofii, a użytkownik wybiera jedynie czy i jakie oprogramowanie dodatkowe firmy Epson go interesuje) oraz podłączenie urządzenia do komputera i włączenie go. Nie na odwrót! O tym, żeby nie podłączać drukarki przed zainstalowaniem jej sterowników ostrzega m.in. naklejka firmowo naklejona na jej obudowę.
W kwestii obsługi również nie ma tu najmniejszego problemu. Szczególnie zadowoleni będą użytkownicy mający doświadczenie z innymi modelami firmy Epson, ponieważ producent ten stosuje dla swoich drukarek atramentowych ujednolicony interfejs sterownika (opisaliśmy go na łamach serwisu SwiatObrazu.pl dość dokładnie w artykułach z cyklu Zapanuj nad kolorem poświęconych drukowaniu).
Warto zauważyć, że choć sterownik drukarki dysponuje oczywiście własnym systemem informowania o stanie poziomu tuszu, to jednak z dość zrozumiałych powodów (dane te nigdy nie są wynikiem rzeczywistych pomiarów ilości atramentu w kartridżach, lecz jedynie wynikiem szacunkowych, syntetycznych obliczeń ich zużycia dla wykonanych wydruków) system ten jest jeszcze bardziej nieprecyzyjny niż w przypadku tradycyjnych drukarek atramentowych. Najlepiej w ogóle nie brać go pod uwagę podczas wykonywania odbitek.
Nawet krótki kontakt z drukarką pozwala zrozumieć, że mimo nieco odmiennej konstrukcji, użytkowanie Epsona L800 praktycznie niczym nie różni się od korzystania z typowej atramentowej drukarki fotograficznej. Trudno zresztą tak naprawdę oczekiwać w tej kwestii czegoś innego. [kn_advert] Ergonomia i funkcjonalność – poziom podstawowy, bez fajerwerków
Od drukarki fotograficznej formatu A4 sprzedawanej w cenie Epsona L800 (według serwisu Ceneo.pl można ją nabyć w cenie od 1300 złotych) należałoby oczekiwać pewnych dodatkowych funkcji i możliwości. Z drugiej strony funkcją taką jest już sam system zasilania tuszem, o którym zdążyliśmy wspomnieć na poprzedniej stronie i do którego jeszcze za moment wrócimy przyglądając mu się bliżej.
Poza tym trudno w drukarce Epson L800 dopatrywać się rozbudowanej funkcjonalności, która tłumaczyłaby taką cenę urządzenia. Nie znajdziemy tu więc ani funkcji duplex (druku obustronnego), ani dwóch podajników papieru, ani funkcji sieciowych czy czytnika kart pamięci. Nie ma nawet złącza USB do druku bezpośredniego – elementu krytykowanego wprawdzie przez recenzentów z powodu swej niskiej użyteczności, lecz dla wielu producentów wręcz obowiązkowego. Z klasycznego wyposażenia dodatkowego obecna jest jedynie przystawka umożliwiająca druk na płytach CV i DVD formatu 8 i 12 cm. Podajnik papieru jest natomiast dość pojemny – umożliwia umieszczenie w nim nawet 120 standardowych arkuszy papieru, co w przypadku papierów fotograficznych o dużej sztywności i znacznej gramaturze przekłada się na około 30-40 arkuszy.
Na obudowie drukarki znaleźć można zaledwie trzy przyciski: włącznik, przycisk konserwacyjny tuszu (jego naciśnięcie powoduje powrót głowicy do stanu początkowego, a dłuższe przytrzymanie uruchamia proces jej czyszczenia) oraz przycisku umożliwiającego wstrzymanie drukowania lub jego wznowienie po wystąpieniu błędu (np. w wyniku wyczerpania się papieru lub zacięciu kilku stron jednocześnie w rolkach podajnika).
Napełnianie – proste, szybkie i wygodne (UWAGA: można się łatwo pobrudzić!)Skoncentrujmy się teraz na najważniejszej właściwości funkcjonalnej testowanej drukarki, czyli systemie zasilania tuszem oraz jego obsłudze. Jak już wspomnieliśmy, zbiorniczków z tuszem w Epsonie L800 nie wymienia się, lecz je napełnia. Dlatego też tusz przeznaczony dla omawianego urządzenia sprzedawany jest w butelkach.
Napełnianie jest proste: w momencie, gdy poziom tuszu w drukarce osiągnie poziom ostrzegawczy (dolna linia ze strzałką widoczna na wszystkich zbiorniczkach) oznacza to, że powinniśmy uzupełnić tusz. W takiej sytuacji drukarka jest w stanie przyjąć do zbiornika całą zawartość oryginalnej butelki, co jest ważne z powodów, które podamy za chwilę. Zanim się tak nie stanie, możemy spokojnie ignorować wszystkie komunikaty ostrzegające o niskim poziomie tuszu – jak już to wyjaśniliśmy, mają one charakter szacunkowy. Nie należy jednak zwlekać z wymianą, gdy poziom jest bardzo niski, ponieważ drukowanie w takiej sytuacji grozi zapowietrzeniem dysz.
Samo napełnianie to procedura dosyć prosta: uruchamiamy w sterowniku tryb wymiany tuszu, zaznaczamy, które zbiorniki zamierzamy napełnić, potwierdzamy, odłączamy moduł z tuszami, odkorkowujemy, napełniamy i zamykamy kolejne zbiorniki. Na koniec musimy jeszcze przepisać z etykiety użytej butelki kod seryjny w odpowiednie okno sterownika – jest to zabezpieczenie mające potwierdzić, że użyliśmy oryginalnego tuszu i jak większość tego typu zabezpieczeń jego skuteczność wypada uznać za… co najmniej dyskusyjną. Danego kodu można użyć tylko raz, dlatego też najlepiej jest nalewać zawartość całej butelki na raz – późniejsze dolewanie tuszu jest już nieco mniej wygodne.
Taki system gwarantuje znacznie większą swobodę i oszczędność tuszu, aniżeli w przypadku tradycyjnych kartridży, ale wiąże się też z pewnymi problemami. Przede wszystkim podczas nalewania tuszu można się ubrudzić, tak więc korzystanie z lateksowych rękawiczek jest bardzo wskazane. Pół biedy, jeżeli poplamimy sobie tylko palce – wprawdzie zmycie z nich tuszu graniczy z cudem, ale na szczęście naskórek ma to do siebie, że się z czasem złuszcza i regeneruje. Znacznie gorzej z ubraniem – istnieje bardzo duże ryzyko, że takich plam z odzieży po prostu nie uda nam się usunąć, tak więc bądźmy bardzo ostrożni.
Drugie ryzyko wiąże się z samym sprzętem: nigdy, przenigdy nie wolno nam dopuścić do tego, aby tusz znalazł się w zbiorniczku przeznaczonym dla innego koloru. W najlepszym przypadku czeka nas długotrwałe drukowanie i czyszczenie głowic mające na celu usunięcie z dysz resztek złego tuszu, a w najgorszym wizyta w serwisie celem dokładnego wyczyszczenia drukarki. Obydwie te drogi wiążą się ze sporymi wydatkami, dlatego też tutaj nie ma żartów. Z tego samego powodu podczas napełniania koreczki zbiorników nie powinny pozostawać otwarte dłużej, niż jest to konieczne.
Wydajność i jakość druku
Czas przejść do wyników wykonanych przez nas testów. Aby ocenić szybkość i jakość wydruku posłużyliśmy się doskonałą planszą testową opracowaną i udostępnioną przez światowej sławy specjalistę Andrew Rodneya, twórcę strony internetowej The Digital Dog. Wykonane przez nas testy mają charakter nie syntetyczny, lecz praktyczny – pozwoliły nam ocenić przydatność testowanej drukarki w konkretnych zastosowaniach fotograficznych.
Jako że testowana drukarka interesowała nas przede wszystkim jako urządzenie do wykonywania odbitek zdjęć, toteż przeprowadzane przez nas praktyczne testy jakościowe i wydajnościowe przeprowadziliśmy pod tym właśnie kątem, drukując w ustawieniach jakości Photo oraz Best Photo. Ten ostatni nazywany był też w oprogramowaniu drukarki trybem Photo RPM i korzystaliśmy z niego, o ile tylko pozwalały na nią parametry używanego papieru. [kn_advert] Testy – szybkość w trybie Photo
Na pierwszy ogień poszły testy prędkości. Przeprowadzone zostały one dla zdjęć w dwóch formatach: A4 oraz 10×15 cm. Drukarka Epson L800, jak wszystkie drukarki atramentowe tego producenta jest w stanie wykonywać wydruki w trybie normalnym oraz przyspieszonym. W tym drugim tusze nanoszone są na papier zarówno gdy głowica przesuwa się w prawą, jak i w lewą stronę i z uwagi na nieco obniżoną precyzję druku jest to sposób raczej odradzany przez specjalistów jeśli chodzi o wykonywanie najwyższej jakości odbitek zdjęć. Jest natomiast znacznie szybszy od trybu normalnego.
Trzeba przyznać, że testowana drukarka nie należy do demonów prędkości. W trybie przyspieszonym wykonanie odbitki w formacie A4 zajęło jej trzy minuty i pięćdziesiąt sekund, natomiast w trybie zwyczajnym siedem minut i dziesięć sekund. Zdjęcia w formacie 10×15 cm gotowe były odpowiednio w pięćdziesiąt i dziewięćdziesiąt sekund. Czyni to Epsona L800 drukarką raczej powolną.
Testy – jakość wydruków
Do organoleptycznego sprawdzenia możliwości omawianej w tym artykule drukarki posłużyliśmy się – jak już wspomniane to zostało na początku strony – specjalnym arkuszem testowym. Został on przygotowany w przestrzeni barwnej RGB i zawiera przykłady kilku typowych zdjęć, zarówno barwnych, jak i zbliżonych do monochromatycznych, kopię tablicy barwnej ColorChecker, a także skalę przejść tonalnych odcieni szarości, sześciu barw podstawowych (CMY oraz RGB). Całość uzupełniają dwie skale odcieni barwnych o pełnym nasyceniu pozwalające prześledzić kompletność odwzorowania poszczególnych barw. Dla lepszej oceny odbitek kopie cyfrowe oglądane były na dwóch typach sprzętowo skalibrowanych monitorów odznaczających się poszerzonymi gamutami, a same wydruki porównaliśmy dodatkowo z analogicznymi, wykonanymi za pomocą redakcyjnej drukarki Epson Stylus Photo R1900.
Wyniki naszego sprawdzianu okazały się bardzo interesujące. Przede wszystkim nie sposób powiedzieć, aby odbitki wykonywane przez drukarkę Epson L800 wyglądały źle. Jakość druku można uznać za naprawdę znakomitą i w starciu z ośmiobarwną profesjonalną fotograficzną drukarką A3+ model L800 wychodzi obronną ręką.
Nie znaczy to jednak, że jest idealnie – ograniczenia technologiczne (paleta barwna CMYK + Light Magenta + Light Cyan) w wielu drukarkach tego typu często dają o sobie znać, gdy przyglądamy się bliżej odwzorowaniu poszczególnych barw. W tym przypadku piętą achillesową są odcienie niebieskiego, ponieważ przejścia pomiędzy nimi a cyjanem (czyli kolorem turkusowym) nie są tak płynne, jak należałoby się tego spodziewać. Ponadto tony neutralne (czyli szarości) w miarę schnięcia przejawiają tendencję do lekkiego "dryfowania" w kierunku zieleni – bardzo delikatnego i dla wielu niezauważalnego, lecz łatwo dostrzegalnego, gdy położy się obok siebie dwa wydruki: świeży i lekko przyschnięty.
Niezależnie jednak od wymienionych powyżej usterek należy uznać jakość wydruków testowanego modelu Epsona za znakomitą. Przy takiej cenie trudno zresztą oczekiwać czegoś choćby odrobinę gorszego, gdyż zdyskwalifikowałoby to testowane urządzenie zupełnie. Tak jednak na szczęście nie jest i jakość wydruków oferowanych przez model L800 zadowoli zapewne każdego nabywcę.
Koszty sprzętu i eksploatacji
Zmuszeni jesteśmy przyznać, że precyzyjna ocena kosztów wydruku jest dla nas mocno utrudniona. Mimo bowiem dość intensywnego użytkowania drukarki Epson L800 nie udało nam się w trakcie trwania testu (głównie z uwagi na jego ograniczony czas) zużyć w całości dołączonych do niej tuszów. Skłonni jesteśmy jednak przyznać, że deklarowana przez producenta wydajność na poziomie 1800 odbitek formatu 10×15 cm nie jest przesadzona.
O jakich kosztach eksploatacji tutaj mówimy? Przeciętna drukarka atramentowa zasilana jest kartridżami kosztującymi (w zależności od modelu) od około trzydziestu do nawet ponad stu złotych, a pojemność tychże kształtuje się w granicach od około siedmiu, do nieco ponad dwudziestu mililitrów (zdarzają się oczywiście modele z pojemniejszymi kartridżami, jednak te są również znacznie droższe). Jak już wspomnieliśmy, w tego typu systemach zasilania pewna część tuszu znajdującego się w pojemniku nie jest zużywana i w związku z tym zostaje utracona.
Ta ostatnia wada w przypadku drukarek pracujących w oparciu o systemy zasilania ciągłego oraz w przypadku modeli pośrednich, takich jak Epson L800 nie występuje. Pojemniki z tuszem dla testowanej drukarki mają, jak już wiemy, postać buteleczek i odznaczają się pojemnością 70 mililitrów. Kosztują zaś one (i to jest największa niespodzianka) bardzo niewiele, bo około pięćdziesiąt złotych za sztukę (cena sugerowana wynosiła w momencie publikacji tego testu 46,89 zł). Łatwo więc zdać sobie sprawę z potencjalnych oszczędności.
Pozostaje do rozważenia kwestia ceny samej drukarki – producent wycenia ją oficjalnie na 1349 złotych. Tak więc nie jest ona zbyt niska jak na wyposażenie, funkcjonalność, format obsługiwanych papierów, czy wreszcie obsługiwaną paletę tuszów. Nabywca musi mieć świadomość, że aby sprzęt ten miał możliwość się zwrócić, powinien być dość intensywnie wykorzystywany – zwłaszcza, jeżeli zdecyduje się on nabyć go w komplecie z pakietem rozszerzającym gwarancję (cena w zależności od warunków 509 lub 727 złotych).
Podsumowanie Drukarka Epson L800 to bardzo ciekawe urządzenie, godne polecenia wszystkim, którzy wykonują (lub też planują wykonywać) znaczną liczbę odbitek w domowym zaciszu – zwłaszcza w formatach większych, niż popularne 10×15 cm (ale nie większych, niż A4). Użyty w niej nowatorski system zasilania tuszem sprawia, że w chwili obecnej chyba żadne urządzenie atramentowe, poza modelami fabrycznie przystosowanymi do zasilania stałego, nie jest w stanie konkurować z nią pod względem kosztów wykonania pojedynczej odbitki przy użyciu oryginalnych, markowych nośników. [kn_advert] Poza tą cechą należy przyznać, że Epson L800 to przede wszystkim bardzo dobra drukarka fotograficzna oferująca znakomitej jakości odbitki. Fakt, iż korzysta ona z dość standardowego zestawu tuszów nie jest w stanie świadczyć tu na jej niekorzyść, ponieważ otrzymywanym z niej wydrukom trudno cokolwiek zarzucić – dostrzeżone przez nas w trakcie testów wady nie przekładają się w sposób rażący na wygląd samych odbitek (przynajmniej dopóki oglądający nie wie, czego powinien szukać). Dlatego też Epson L800 otrzymuje od redakcji SwiatObrazu.pl ocenę dobrą plus, która mogłaby być zapewne jeszcze wyższa, gdyby nie dość uboga funkcjonalność urządzenia w stosunku do jego ceny.
dobry +
Drukarkę Epson L800 do testów wypożyczyła firma Epson Polska
|
|||||||||||||
Autor: Jarosław Zachwieja |
|||||||||||||
|
|||||||||||||
© 1999 - 2024 www.swiatobrazu.pl |